Nie myślałaś, że tak trudne są
przygotowania przed najważniejszym dniem dla dwójki zakochanych. Nie
wiedziałaś, że tyle czasu potrzeba Ci będzie na dopięcie na ostatni guzik
waszego ślubu. Twojego narzeczonego
więcej nie było niż był, dobijało Cię to, bo z wszystkim zostałaś sama. Marcin
nie jeździł z Tobą by wybrać odpowiednią kapele, ani ustalić z kucharkami
menu. Zastanawiałaś się w duchu kiedy
sam załatwi garnitur, bo uszycie spodni czy marynarki na chłopa mierzącego
ponad dwa metry takim prostym zdaniem też nie jest.
Serwetki, tort czy nawet kwiaty
wydawały się niczym przy wyborze sukni. Suknia ślubna- to ona sprawia, że w
najważniejszym dla każdej kobiety dniu stajesz się księżniczką taką z
wymarzonych dziecinnych snów. To ona sprawia, że tego dnia czujesz się jeszcze
bardziej piękna niż dotychczas. To ona sprawia, że masz to coś w oku, że
uśmiech na Twojej twarzy jest jeszcze piękniejszy. Kolejną już godzinę spędzasz wraz z swoją
przyjaciółką w setnym już chyba dziś, salonie sukien ślubnych. Każda z przymierzanych
przez Ciebie kreacji nie jest tą wyśnioną, wymarzoną. Macie przy tym ubaw,
wygłupiając się co chwila do lustra, czy udając zadufane sprzedawczynie, które
mówią Ci, że w każdej sukience wyglądasz olśniewająco, kłamią Ci w żywe oczy tylko
po to, abyś wyszła ze sklepu zostawiając w kasie niemała sumę pieniędzy.
-Amanda, w tej sukience przypominasz mi starą, wyschniętą
beze- mówi Olga, a Ty śmiejesz się, ze brak Ci tchu.
-Proszę Pani, ta sukienka jest za ciasna- mówisz, gdy
ekspedientka wciska Ci za mała suknie, każąc CI się uciszyć, bo ona nie pracuje
w tym fachu od wczoraj i wie lepiej od Ciebie jaki nosisz rozmiar, gdy nie
możesz oddychać, a sukienka jest zapięta, a Ty zaraz pękniesz w szwach- Do
cholery jasnej proszę mi rozwiązać ten gorset, natychmiast- mówisz, gdy
powietrze znów zaczyna dopływać do Twoich płuc, czujesz dziwną falę gorąca
która otacza z każdej strony Twoją wątłe ciało. Przymykasz powieki i opierasz
się o chłodną elewacje spożywczego sklepu który był po drodze do auta.
-Mandzia, wszystko okej? Strasznie pobladłaś?- pyta z
zaciekawieniem i niemałym przejęciem przyjaciółka.
-Tak, okej. Słabiej się poczułam. – dodajesz ze
stanowczością. – Boże, nie mogę już się doczekać ślubu, tak bardzo kocham tego
niedźwiadka.
-Nie wiem, jak po tym wszystkim nadal możesz z nim być. Ja nie wybaczyłbym
-Znów chcesz się pokłócić? Zrozum ja go kocham tak jakby bez
niego nie istniał dla mnie inny świat, bo on jest dla mnie wszystkim. Miłość to
sztuka przebaczania. Czyż nie? Ważne by być przy sobie na dobre i na złe.
Marcin zrozumiał błędy które popełnił, teraz zaczynamy nasz związek budować od
nowa.
-Nie wiem mała, żebyś znów nie przejechała się na tym
związku.
- To najwyżej się przejadę, nie będę walczyć z miłością-
znów fala gorąca pogrywa sobie z Tobą.
Marcin jest nadal w Zielonej Górze i już jutro będzie grał w finałowym meczu, o
Puchar Polski. Osuwasz się powoli po
ścianie, siadasz na brudnym chodniku, twarz chowasz w dłonie. Nie słyszysz nic.
Nie słyszysz krzyku przyjaciółki, nie słyszysz starszego Pana który z
przejęciem dzowni na pogotowie. Zemdlałaś, za cholerę jasną nie wiedząc dlaczego.
Kolejne
godziny spędzasz w szpitalu tępo wpatrując się w biały sufit. Olga rozmazana i
rozpłakana próbuje dodzwonić się do Twojego narzeczonego by powiadomić go gdzie
właściwie teraz się znajdujesz, lecz środkowy nie odbiera. Do Twojego ciała przypiętych
jest kilkanaście kabelków, a w ręku masz wenflon przez który wpływa ciecz z
kroplówki. Twoje myśli które odbijają się od każdej możliwej części Twojego
ciała, zadają jedno pytanie- Co tak właściwie Ci dolega? Nie narzekałaś
wcześniej na gorsze samopoczucie. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Po
chwili do Twojej sali wchodzi starszy doktor wyglądem przypominający starą
sowę, z okularami na nosie.
-Witam Panią, zastanawia się Pani co Pani dolega.
-No nie ukrywam, że tak. Kiedy mogę stąd wyjść, bo właśnie
trwają przygotowania do ślubu.
-Gratuluje, ale obawiam się, że Pani ślub będzie trzeba
trochę terminowo przesunąć. Otóż mam dla Pani dobra i złą wiadomość- Twoje
serce znacząco przyspiesza- Jest Pani w ciąży, 8 tydzień. Ciąża jest zagrożona,
może Pani jej nie dochodzić, więc chcemy żeby pozostała Pani w szpitalu
____________________________
Zajebałam po całej linii. Przepraszam.
Macie jakieś pytania ? -ASK
Nowość, ostatnie, -> Ulotne Szczęście.
Pozdrawiam Annie
"Zjebalam" no trzymcie mnie ludzie bo jak ci przywale. Jest cudowny tylko martwi mnie trochę że Marcin nie angażuje się w przygotowania tak jakby mu nie zależało. No ale wszystkiego dowiemy się w następnym rozdziale. Pozdrawiam Ania.
OdpowiedzUsuńTo żeś dowalila:-/
OdpowiedzUsuńW ciąży zagrożonej w tak pięknym dla kobiety czasie. ;(
Zastanawiam się, dlaczego Amanda tak wiele w swoim życiu musi przejść?
Pozdrawiam,
Dzuzeppe :-*
przyznam się, ze nie rozumiem Twojego "obszernego" komentarza pod rozdziałem. nie uważam, żebyś zepsuła (czy co innego miałaś na myśl używając tego brzydkiego słowa) ten rozdział.
OdpowiedzUsuńspecjalistką nie jestem, ale wydaje mi się, że przez ostanie zmiany w organizmie Amandy (poronienie) ta ciąża może być zagrożona. chociaż pani na WDŹ dziś nam mówiła, że czasami ciało matki wysyła "takie sygnały" / albo "los" - że dana kobieta nie jest gotowa na bycie matką albo nie do tego została stworzona.
ale bardzo bym chciała, żeby Amanda urodziła to maleństwo i oby to nie było jej ostatnim. :)
Hej, wcale niczego nie zjebałaś..
OdpowiedzUsuńUkazałaś odczucia Amandy, która jest pewna, że chce dać Marcinowi drugą szansę. Ale według mnie jest gdzieś w niej niepokój o to życie razem. Marcin jest siatkarzem i normalne jest, że terminy go cisną. Tego nie zmieni choćby i chciał. Ale to wcale nie oznacza, że nie zależy mu na Mandzi..
Smutno się zrobiło. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co mogłoby być, gdyby poroniła. Nie chcę o tym myśleć..
:/
No to nakombinowałaś... ciąża zagrożona w takiej chwili może być dla Amandy szokiem. Nie wiem dlaczego, ale mam zazwyczaj problem z wyobrażeniem czułego Marcina :P
OdpowiedzUsuńSzkoda, że już ostatni nas czeka :(
Jakie 'zjebalam' jakie 'zjebalam'??????
OdpowiedzUsuńGENIALNY.
martwi mnie stan Amandy. Mam nadzieje, ze donosi ciążę i ze Marcin zainteresuje sie przygotowaniami Do slubu i jesli bedzie trzeba to zaciagnie ksiedza/urzednika usc do szpitala i chacby tam odbedzir sie slub
Pozdrawiam i czekam na nastepny
Tak zjebałaś, zjebałaś komentarz pod tekstem, że zjebałaś. Pamiętam, że napisałaś mi, że kończy się happy endem więc ja kurna na to czekam!
OdpowiedzUsuńMyślę, że ciąża to ni to czego ona chciała.
:*
Powiem szczerze, że w tym opowiadaniu Marcin nie wzbudza mojego zaufania, a jego partnerka jest trochę naiwna...Fajnie, że ciąża ale czemu zagrożona ? ;c Brutal z Ciebie...Mam nadzieję, że dziecko będzie zdrowe tak jak Amanda ;)
OdpowiedzUsuńNie zjebałas jest dobrze. mam nadzieję, że jednak ta ciąża będzie dotrzymana. No bo kurde musi być i koniec. Tak mówi KAJDI.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje i trzymam kciuki aby ciąża była dotrzymana i urodził się zdrowy maluszek.
OdpowiedzUsuńCholera jasna masz tego nie konczyć. Rozumiesz ? Złapię cię i wyrwę ci kłaki. podoba mi się to i chcę więcej!
OdpowiedzUsuń