piątek, 28 marca 2014

Vierte



Nie myślałaś, że tak trudne są przygotowania przed najważniejszym dniem dla dwójki zakochanych. Nie wiedziałaś, że tyle czasu potrzeba Ci będzie na dopięcie na ostatni guzik waszego ślubu.  Twojego narzeczonego więcej nie było niż był, dobijało Cię to, bo z wszystkim zostałaś sama. Marcin nie jeździł z Tobą by wybrać odpowiednią kapele, ani ustalić z kucharkami menu.  Zastanawiałaś się w duchu kiedy sam załatwi garnitur, bo uszycie spodni czy marynarki na chłopa mierzącego ponad dwa metry takim prostym zdaniem też nie jest.

Serwetki, tort czy nawet kwiaty wydawały się niczym przy wyborze sukni. Suknia ślubna- to ona sprawia, że w najważniejszym dla każdej kobiety dniu stajesz się księżniczką taką z wymarzonych dziecinnych snów. To ona sprawia, że tego dnia czujesz się jeszcze bardziej piękna niż dotychczas. To ona sprawia, że masz to coś w oku, że uśmiech na Twojej twarzy jest jeszcze piękniejszy.  Kolejną już godzinę spędzasz wraz z swoją przyjaciółką w setnym już chyba dziś, salonie sukien ślubnych. Każda z przymierzanych przez Ciebie kreacji nie jest tą wyśnioną, wymarzoną. Macie przy tym ubaw, wygłupiając się co chwila do lustra, czy udając zadufane sprzedawczynie, które mówią Ci, że w każdej sukience wyglądasz olśniewająco, kłamią Ci w żywe oczy tylko po to, abyś wyszła ze sklepu zostawiając w kasie niemała sumę pieniędzy.

-Amanda, w tej sukience przypominasz mi starą, wyschniętą beze- mówi Olga, a Ty śmiejesz się, ze brak Ci tchu.

-Proszę Pani, ta sukienka jest za ciasna- mówisz, gdy ekspedientka wciska Ci za mała suknie, każąc CI się uciszyć, bo ona nie pracuje w tym fachu od wczoraj i wie lepiej od Ciebie jaki nosisz rozmiar, gdy nie możesz oddychać, a sukienka jest zapięta, a Ty zaraz pękniesz w szwach- Do cholery jasnej proszę mi rozwiązać ten gorset, natychmiast- mówisz, gdy powietrze znów zaczyna dopływać do Twoich płuc, czujesz dziwną falę gorąca która otacza z każdej strony Twoją wątłe ciało. Przymykasz powieki i opierasz się o chłodną elewacje spożywczego sklepu który był po drodze do auta.

-Mandzia, wszystko okej? Strasznie pobladłaś?- pyta z zaciekawieniem i niemałym przejęciem przyjaciółka.

-Tak, okej. Słabiej się poczułam. – dodajesz ze stanowczością. – Boże, nie mogę już się doczekać ślubu, tak bardzo kocham tego niedźwiadka.

-Nie wiem, jak po tym wszystkim nadal możesz  z nim być. Ja nie wybaczyłbym

-Znów chcesz się pokłócić? Zrozum ja go kocham tak jakby bez niego nie istniał dla mnie inny świat, bo on jest dla mnie wszystkim. Miłość to sztuka przebaczania. Czyż nie? Ważne by być przy sobie na dobre i na złe. Marcin zrozumiał błędy które popełnił, teraz zaczynamy nasz związek budować od nowa.

-Nie wiem mała, żebyś znów nie przejechała się na tym związku.

- To najwyżej się przejadę, nie będę walczyć z miłością- znów fala gorąca  pogrywa sobie z Tobą. Marcin jest nadal w Zielonej Górze i już jutro będzie grał w finałowym meczu, o Puchar Polski.  Osuwasz się powoli po ścianie, siadasz na brudnym chodniku, twarz chowasz w dłonie. Nie słyszysz nic. Nie słyszysz krzyku przyjaciółki, nie słyszysz starszego Pana który z przejęciem dzowni na pogotowie. Zemdlałaś, za cholerę jasną nie wiedząc dlaczego.

                Kolejne godziny spędzasz w szpitalu tępo wpatrując się w biały sufit. Olga rozmazana i rozpłakana próbuje dodzwonić się do Twojego narzeczonego by powiadomić go gdzie właściwie teraz się znajdujesz, lecz środkowy nie odbiera. Do Twojego ciała przypiętych jest kilkanaście kabelków, a w ręku masz wenflon przez który wpływa ciecz z kroplówki. Twoje myśli które odbijają się od każdej możliwej części Twojego ciała, zadają jedno pytanie- Co tak właściwie Ci dolega? Nie narzekałaś wcześniej na gorsze samopoczucie. Wszystko było w jak najlepszym porządku. Po chwili do Twojej sali wchodzi starszy doktor wyglądem przypominający starą sowę, z okularami na nosie.

-Witam Panią, zastanawia się Pani co Pani dolega.

-No nie ukrywam, że tak. Kiedy mogę stąd wyjść, bo właśnie trwają przygotowania do ślubu.


-Gratuluje, ale obawiam się, że Pani ślub będzie trzeba trochę terminowo przesunąć. Otóż mam dla Pani dobra i złą wiadomość- Twoje serce znacząco przyspiesza- Jest Pani w ciąży, 8 tydzień. Ciąża jest zagrożona, może Pani jej nie dochodzić, więc chcemy żeby pozostała Pani w szpitalu


____________________________
Zajebałam po całej linii. Przepraszam.

Macie jakieś pytania ? -ASK

Nowość, ostatnie, -> Ulotne Szczęście.


następny rozdział to epilog. żegnamy się z tym szajsem

Pozdrawiam Annie
   

11 komentarzy:

  1. "Zjebalam" no trzymcie mnie ludzie bo jak ci przywale. Jest cudowny tylko martwi mnie trochę że Marcin nie angażuje się w przygotowania tak jakby mu nie zależało. No ale wszystkiego dowiemy się w następnym rozdziale. Pozdrawiam Ania.

    OdpowiedzUsuń
  2. To żeś dowalila:-/
    W ciąży zagrożonej w tak pięknym dla kobiety czasie. ;(
    Zastanawiam się, dlaczego Amanda tak wiele w swoim życiu musi przejść?
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :-*

    OdpowiedzUsuń
  3. przyznam się, ze nie rozumiem Twojego "obszernego" komentarza pod rozdziałem. nie uważam, żebyś zepsuła (czy co innego miałaś na myśl używając tego brzydkiego słowa) ten rozdział.
    specjalistką nie jestem, ale wydaje mi się, że przez ostanie zmiany w organizmie Amandy (poronienie) ta ciąża może być zagrożona. chociaż pani na WDŹ dziś nam mówiła, że czasami ciało matki wysyła "takie sygnały" / albo "los" - że dana kobieta nie jest gotowa na bycie matką albo nie do tego została stworzona.
    ale bardzo bym chciała, żeby Amanda urodziła to maleństwo i oby to nie było jej ostatnim. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej, wcale niczego nie zjebałaś..
    Ukazałaś odczucia Amandy, która jest pewna, że chce dać Marcinowi drugą szansę. Ale według mnie jest gdzieś w niej niepokój o to życie razem. Marcin jest siatkarzem i normalne jest, że terminy go cisną. Tego nie zmieni choćby i chciał. Ale to wcale nie oznacza, że nie zależy mu na Mandzi..
    Smutno się zrobiło. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, co mogłoby być, gdyby poroniła. Nie chcę o tym myśleć..
    :/

    OdpowiedzUsuń
  5. No to nakombinowałaś... ciąża zagrożona w takiej chwili może być dla Amandy szokiem. Nie wiem dlaczego, ale mam zazwyczaj problem z wyobrażeniem czułego Marcina :P
    Szkoda, że już ostatni nas czeka :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Jakie 'zjebalam' jakie 'zjebalam'??????
    GENIALNY.
    martwi mnie stan Amandy. Mam nadzieje, ze donosi ciążę i ze Marcin zainteresuje sie przygotowaniami Do slubu i jesli bedzie trzeba to zaciagnie ksiedza/urzednika usc do szpitala i chacby tam odbedzir sie slub
    Pozdrawiam i czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak zjebałaś, zjebałaś komentarz pod tekstem, że zjebałaś. Pamiętam, że napisałaś mi, że kończy się happy endem więc ja kurna na to czekam!
    Myślę, że ciąża to ni to czego ona chciała.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Powiem szczerze, że w tym opowiadaniu Marcin nie wzbudza mojego zaufania, a jego partnerka jest trochę naiwna...Fajnie, że ciąża ale czemu zagrożona ? ;c Brutal z Ciebie...Mam nadzieję, że dziecko będzie zdrowe tak jak Amanda ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie zjebałas jest dobrze. mam nadzieję, że jednak ta ciąża będzie dotrzymana. No bo kurde musi być i koniec. Tak mówi KAJDI.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam nadzieje i trzymam kciuki aby ciąża była dotrzymana i urodził się zdrowy maluszek.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cholera jasna masz tego nie konczyć. Rozumiesz ? Złapię cię i wyrwę ci kłaki. podoba mi się to i chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń