wtorek, 4 marca 2014

Dritte



Przymykasz powieki i znów przed oczami masz ten cholerny obraz wszędobylskiego szczęścia. Jest Ci tak dobrze. Tak błogo. Tak idealnie. Nigdy nie pomyślałabyś, że taki ponad dwumetrowy człowiek może wywrzeć na Tobie tyle emocji. Możesz go nienawidzić i zarazem kochać, kochać tak mocno, że brakuje Ci tchu. Nie myślisz racjonalnie jak On jest w pobliżu. Serce kołacze w zastraszającym tempie, malutkie dłonie drżą jak oszalałe, a Ty za żadne skarby świata nie chcesz przestać wpatrywać się w jego pełne temperamentu oczy i ten niewinny, chłopięcy uśmiech.

Ten kto go nie zna i nie wie jaki ma charakter myśli, że Marcin to bardzo powolny, rozleniwiony człowiek, który jest raczej filozoficznie nastawiony do świata. Nie lubiący rozrywek czy używek. Nic bardziej mylnego. Oceniacie Go po pozorach. Po wyglądzie. Po otoczce którą kreują po części media. Ty znasz Marcina lepiej niż rodzona matka. Wiesz co go irytuje, podnieca.  Osobą, która rozdziela jego prawdziwe ‘ja’ jesteś Ty. O Ciebie właśnie zazdrosny jest jak wariat. To Ciebie kocha do granic możliwości, do krańca umysłu.

Był o Ciebie tak zazdrosny, że doprowadził Cię do upadku. Nie zapomnianego przez Ciebie upadku. Wolałabyś zginąć niż żyć bez Niego.

Mogłabyś go znienawidzić, oskarżyć, doprowadzić do upadku. Mogłabyś zrobić z nim dosłownie wszystko. I to chciałaś zrobić, ale jego łzy które po raz kolejny doprowadziły Cię do szaleństwa dokonały kolejnego mętliku w Twojej głowie.  Siedzi skulony na kanapie w drżącej ręce trzymając zdjęcie z USG, słyszysz jego ciche ‘synku’ i nie wiesz co ze sobą zrobić.  Bose stopy kierują się ku jego osobie. Stajesz koło niego i tak bezpretensjonalnie przytulasz jego twarz do swojego brzucha. Płaczecie oboje. Teraz właśnie zdajesz sobie sprawę, że on chyba zdał sobie sprawę z tego, co się właściwie stało.

-Kochasz mnie? –pytasz nikle, jakby chcąc dowodu, dowodu którego nie potrzebujesz.

-Kocham Cię jak nikogo innego- mówi odrywając się od Ciebie. Widzisz jego posklejane rzęsy, czerwonawe usta, i zapłakane oczy- Jesteś moim tlenem, bez Ciebie moje płuca się zapadają. Jesteś moim narkotykiem, moją heroiną, bez Ciebie dostaje zapaści i moje serce przestaje bić. Jesteś mną samym, bez Ciebie i mnie nie ma. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham Cię najbardziej na świecie.

Wybaczyłaś mu. Wprowadziłaś znów do Waszego domu. Znów śpicie razem, w Waszej sypialni. Jecie śniadanie przy Waszym stole.  Nie ma Ciebie i Jego. Jesteście Wy. Jest między wami idealnie. Nie kłócicie się, ale i nie ma zbytniego afiszu i słodkości. Jesteście tysięczna parą w Kędzierzynie.  Chodzisz do pracy, Marcin na treningi, wracacie do domu, jecie. Wtedy zadajesz sobie pytanie czy tego właściwie chciałaś, czy chciałaś pewnego rodzaju monotonii czy też emocji i wszechobecnych wybuchów. Do wybuchów waszych temperamentów wracać raczej nie chciałaś. Nadal miałaś w sobie ten ból i to dziwne uczucie pustki. Mimo, że chciałaś ruszyć naprzód z czystą kartą to nie mogłaś, coś niewątpliwie ciągnęło Cię w dół rozpaczy. 

Wspomnienia, te złe przyćmiewają swoim wydźwiękiem te dobre, to o których chciałaś pamiętać. Wiesz, że to teraz wina leży po Twojej stronie. Marcin nie zarzucił Ci tego, że w waszym związku dzieje się coś niedobrego, nie był już zazdrosny o kolegów z pracy, a Ty nie miałaś mu za złe długich treningów i wyjazdów. W końcu zdaliście sobie sprawę, że wiecie z kim się powiązaliście. Wiecie również to, że w razie ewentualności możecie się rozstać i być szczęśliwym z kimś innym. Ale dla Ciebie on jest całym szczęściem, a Ty dla niego jesteś nadzieją, wiarą, miłością, oddaniem. Jesteście dla siebie wszystkim, całym światem. Nie umiecie tego docenić.

Kroczycie zaśnieżonymi uliczkami Kędzierzyna tuż nieopodal waszego mieszkania.  Aura jest taka romantyczna, taka jaką nienawidzisz najbardziej. Uważasz to za puste, tanie, dziecinne. A może waszemu związkowi brakuje tej dziecinności?  Kurczowo trzymasz wielką dłoń środkowego która nie tylko ogrzewa Twoje zlodowaciałe już ciało, ale i chroni od upadku. Jest to również taki mały znak waszego powiązania. Miłości. Przymykasz lekko powieki, zwalniasz chód, a zimny wiatr rozwiewa Twoje blond włosy, ale ciepło miłości rozpala Twoje wnętrze. Marcin śmieje się swoim standardowym śmiechem. Podchodzi krok bliżej Ciebie, nosem pociera o Twój czerwony niczym sławetnego renifera nos. Po chwili można usłyszeć i Twój śmiech. Wasze usta się spotykają w nieśmiałym pocałunku. Stajesz na końcach palców by być chociaż odrobinę wyższą. Jego długie dłonie oplatają się dookoła Twojego wątłego ciała. Nastaje błoga cisza, liczycie się tylko wy.

-Marcin, czemu Wiśnia stoi u nas w mieszkaniu i dziwnie się śmieje unosząc kciuk do góry ? Czy z nim i jego małżeństwem wszystko w porządku- nagle odrywasz się od chłopaka zadając mu pytanie.

-Y – dodaje zmieszany- Tak, tak wszystko w porządku. Wracajmy do domu, wszystko CI wyjaśnię- mówi, znów chwytając Twoją dłoń jakby było to coś oczywistego. Wchodzicie zaciekawieni do mieszkania. Znaczy to Ty jesteś zaciekawiona. Po Łukaszu dawno już nie ma śladu. Całe mieszkanie oświetlane jest setkami małych świeczek, wszędzie są płatki czerwonych róż. Pięknie zastawiony stół, tajemniczy zapach w mieszkaniu i nie jest to swąd spalenizny. Jest bajkowo, magicznie. Przed Tobą stoi… stał. Teraz klęczy z wyciągniętą otwartą dłonią na której znajduje się piękny delikatny pierścionek z czerwonym oczkiem.

-Wyjdziesz za mnie? – mówi wiele słów, ale Ty słyszysz tylko te słowa. By po niespełna sekundzie całować się ze swoim narzeczonym coraz namiętniej.




______________________
Nie ma fajerwerków.
Nuda u mnie.
Brak weny.

Zapraszam na coś ostatniego. Takie pożegnanie. Emisja za niedługo. Na pożegnanie.  Zostawcie tam znak.


Pozdrawiam Ania

10 komentarzy:

  1. cieszę się, że jednak Amanda wybaczyła Marcinowi. :)
    po stracie dziecka oboje zasługują na szczęście.
    wydaje mi się, że taka odpowiedź jest twierdząca i stworzą szczęśliwą rodzinę z gromadką dzieci powyżej 2,1 m wzrostu; tak po tatusiu ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah.. to tak fajnie, że się znowu zeszli:)
    Pozdrawiam, Kinga xx

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie tez podoba sie taki scenariusz tego zwiazku. Potrzeba im teraz bliskosci i milosci swojej w obliczu tragedii jaka jest strata dziecka.
    Czekam na kolejny. Czy mnie oczy nie myla? Ostatni? Koncowka?
    O nie.... :(
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie to smutne :( Mam na myśli Marcina siedzącego na łóżku, płaczącego nad zdjęciem synka i płaczącej Amandy przytulonej do tego olbrzyma...
    Sporo przeszli, ale się podnieśli ;)
    Teraz powinni być szczęśliwi, każdy zasługuje na szczęście :]
    Cieszę się, że Amanda się zgodziła (bo pocałunek odmową raczej nie był :D )
    Mam nadzieję, że niedługo postarają się powiększyć rodzinę ;)
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ey też chce takiego Marcina. Kup mi.
    Będzie happy end<3
    Twój kasztan.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że Amanda wybaczyła Marcinowi i są w tym wszystkim razem. Teraz to Marcin przejawia idealizm ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę kończą mi się pomysły na komplementy. Ale tu nie ma się do czego przyczepić! Jest perfekcyjnie.
    Wszystko zmierza w dobrym kierunku i oby tak pozostało. Ich relacje teraz są godne naśladowania. Mam nadzieję, że przy Marcinie uda jej się zupełnie zapomnieć i pogodzić ze stratą.
    Pozdrawiam i życzę weny, żebyś nam jak najwięcej takich cudeniek pokazywała i nie marudziła o jakimś pożegnaniu!

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem pesymista? Nie, znam Cię troszeczkę :D Wiem, że tutaj happy endy chyba nie będzie? :( Z czego nie cieszę się ani ciut ciut, Jednak koniec z zakładki bohaterów nie daje nadziei...
    W każdym razie póki co cieszę się ich szczęściem. I chcę jak najdłużej. Jeśli mnie jeszcze nie znasz, lubię wszystko co się dobrze kończy :P
    Ściskam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy te oświadczyny coś zmienią? Czy sprawią, że od tego momentu w ich związku nie będzie już rutyny? Nie wydaje mi się.. I tak, ja też jestem pesymistką, ale może nas zaskoczysz?
    Czekam niecierpliwie. :)
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. I jak tu teraz cokolwiek sklecić, jak ma się przed oczami jeszcze to, jak Amanda bardzo cierpiała. A teraz jest z goła inaczej. Jest radośnie, bajkowo, idealnie. I to własnie tak powinno być. Miłość taka jest. Zmienna. ale bez niej nie ma nas samych, nie ma dwóch elementów układanki. Nie ma szczęśliwego życia.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń